Losy powstańców styczniowych - bracia Krasuscy cz. II

      Fiodor Fiodorowicz (vel Fredrich Wilhelm Rembert von) Berg był hrabią Wielkiego Księstwa Finlandii, geografem i geodetą, generałem kwatermistrzem armii rosyjskiej, dowódcą szturmu na warszawską Wolę w 1831 roku, gubernatorem Finlandii i ostatnim namiestnikiem Królestwa Polskiego w latach 1863-1874.

     Do Polski powrócił w dwa miesiące po wybuchu powstania styczniowego, by zgodnie z wolą cara Aleksandra II – uporać się z powstaniem do wiosny 1864 r.

     Berg swoje stanowisko objął po Wielkim Księciu Konstantym. Już 11 września podpisywał się jako „pełniący obowiązki namiestnika”.

Z jego przybyciem przybrała na sile brutalność i bezwzględność działań wojennych skierowanych przeciwko powstańcom styczniowym, mnożyło się bezprawie i nadużycia.

Fot. 1. Generał Fredrich Wilhelm Rembert von Berg (1794-1874); obraz ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie; data: 1867; autor: Jan Michał Strzałecki; źródło: Wikimedia Commons, Internet, strona: https://commons.wikimedia.org

 

     Zaczął od zreformowania służby policyjnej w Warszawie, zwiększając jej siły do 2110 osób, które uzupełniono rosyjskimi żołnierzami i oficerami. Nowi funkcjonariusze z olbrzymią gorliwością rzucili się do śledzenia, donoszenia, rewidowania, przy okazji pozwalając sobie na drobne kradzieże i nadużycia.

Zaostrzono kryteria meldunkowe i nakazano zamknięcie na klucz wszystkich bram w domach, nakładając na stróżów obowiązek przepytywania przychodzących i donoszenia policji o podejrzanych nieznajomych. Zabroniono wyrabiać broni i amunicji oraz wyposażenia wojskowego (siodła, ostrogi, tornistry, odzież, itd.).  

Zakazano sprowadzania do Królestwa z zagranicy ciepłej odzieży. Wzmożono patrole piesze i konne, a w nocy 10 tysięcy wojska pilnowało ważniejszych punktów w obawie przed wybuchem walk. Stopniowo podporządkowano policję miejską i wiejską naczelnikom wojskowym. Później czas przyszedł na sądownictwo, skarbowość, sprawy wyznaniowe, szkolnictwo i transport. Dokonano zmian w podziale administracyjnym kraju, przyznając naczelnikom prawo karania śmiercią. Mnożyły się aresztowania i kontrybucje, rosło napięcie.

Berg z najwyższą bezwzględnością przystąpił do walki z powstańcami i był odpowiedzialny za pacyfikację wsi, które podejrzewano o wspieranie walczących.

     Wobec chylącego się ku upadkowi powstania styczniowego radykałowie postanowili sięgnąć po stanowcze środki i dokonać zamachu na ważnym urzędniku rosyjskim. Wybór Berga niejako nasuwał się niemal samoistnie.

     Przygotowanie zamachu na Berga nadzorował naczelnik straży narodowej Paweł Landowski. Wykonawcami zamachu na znienawidzonego generała Berga.

     Paweł Landowski przygotował zamach w rekordowym tempie. Wiedziano, że powóz hrabiego Berga regularnie przejeżdża obok wielkiej kamienicy Zamoyskich na rogu Świętokrzyskiej i Nowego Światu. Na jej czwartym piętrze miało się zaczaić z bombami i garłaczem czterech doborowych sztyletników. Wybrańcami byli trzej artyści: Feliks Krasuski, rzeźbiarz, jego brat Dominik, z zawodu snycerz (rzemieślnik specjalizujący się w rzeźbieniu w drewnie) i malarz Władysław Wnętowski, nadzorowani przez Wojciecha Kunkego, rzeźnika (według innych: Albert Kuhnke).

     Obserwacja Berga wykazała, że z codziennego objazdu służbowego powracał on zwykle do Zamku powozem, przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście. Wobec krążących po ulicach licznych patroli kozackich, przyjęto za jedynie możliwy zamach z okna. Do przeprowadzenia go spiskowcy wybrali Nowy Świat ze względu na zwężenie ulicy. Czynnikiem sprzyjającym był też stojący w tym miejscu wielki dom Andrzeja Zamoyskiego, zamieszkany przez ponad 600 osób. Minusem była natomiast możliwość wynajęcia pomieszczenia wyłącznie na 4 piętrze.

         Granaty przeznaczone do rzucenia na Berga, a znajdujące się na przechowaniu u prowizora aptecznego Szmidta, napełnił prochem niejaki Bronisław Jaskólski (pseudonim „Bronek”), majster z fabryki wyrobów platerowych Trageta. Granaty zostały przekazane członkom żandarmerii narodowej: Dominika Krasuskiego, czeladnika kamieniarskiego, i Władysława Wnętowskiego („Władek zezowaty, kulawy”), rzekomo malarza pokojowego.

     Okazuje się, że Władysław Wnętowski i Feliks Krasuski już wcześniej się znali.

19 lutego 1863 r., czyli w niecały miesiąc po wybuchu powstania styczniowego, w kościele św. Krzyża w Warszawie ma miejsce chrzest Józefa Juliana Wnętowskiego (Wnentowskiego). Ojciec dziecka, Władysław Wnętowski, jest wymieniany jako maszynista Drogi Żelaznej. Chrzestnym jest Feliks Krasuski, artysta rzeźbiarz, jak zapisano.

Fot. 2. Metryka chrztu Józefa Juliana Wnętowskiego (19 lutego 1863 r.) z parafii pw. św. Krzyża w Warszawie; źródło: Polskie Towarzystwo Genealogiczne, Internet, strona: https://metryki.genealodzy.pl; widoczny podpis Feliksa Krasuskiego, artysty rzeźbiarza

 

Jako maszynista Fabryki Żelaznej w Warszawie Władysław Wnętowski figuruje również w metryce ślubu z 29 czerwca 1862 r. Wtedy wstąpił w związek małżeński z Heleną Żukowską, córką Jakuba i Joanny ze Szmitów.

Stąd zawód malarza pokojowego, jaki miał wykonywać, był prawdopodobnie fikcyjnym, podanym dla zmylenia carskich śledczych.  

Dominik Krasuski nie pracował w wyuczonym zawodzie snycerza (nie rzeźbił w drewnie). Źródła mówią też, że był technikiem lub murarzem.

Fot. 3. Uczestnicy powstania styczniowego; autor fot.: Ignacy Mażek; data fot.: 1863; źródło: Biblioteka Narodowa, zbiory cyfrowe POLONA, Internet, strona: https://polona.pl

 

     Materiały wybuchowe zdeponowane w mieszkaniu brata Dominika – Feliksa Krasuskiego, także sztyletnika. Lokal znajdował się w jednym z bocznych skrzydeł ogromnego domu na Nowym Świecie w Warszawie, należącego do hrabiego Zamoyskiego. W mieszkaniu tym mieściła się kancelaria żandarmerii powstańczej.

     W przygotowaniach do zamachu miał też brać udział naczelnik żandarmów-sztyletników, Władysław Karwowski („Kuglarz”, „Ślązak”), uchodzący za strzelca wyborowego. Do zamachu miał użyć starej dubeltówki, schowanej w piwnicach domu Grabowskich przy ul. Miodowej (dawny pałac XVIII-wiecznego bankiera Teppera). Broń dostał od Włodzimierza Lempkego, który zarządzał składem urządzonym we wskazanym miejscu. Lempke odpowiadał za zaopatrzenie powstańców w broń i mundury.

     Karwowski pobrał dubeltówkę i pojechał z nią do lasów koło Miłosnej, gdzie przebywał nieduży oddział żandarmerii narodowej. Tam wypróbował broń. Nabitą siekańcami dubeltówkę zdeponował w mieszkaniu Feliksa Krasuskiego.

     Spiskowcy namawiali się gdzie dokonać zamachu na znienawidzonego namiestnika carskiego. Narady odbywały się w różnych winiarniach. Uczestniczyli w nich Karwowski, Wnętowski, obaj bracia Krasuscy, Ryszard Rutkowski (bliski krewny Krasuskich), pieczętarz (pieczątkarz – rzemieślnik wyrabiający pieczęcie), oraz Wojciech Kunke, wszyscy żandarmi narodowi.

     Ryszard Rutkowski (lat 21) to siostrzeniec Feliksa i Dominika Krasuskich. Był synem Emilii Rutkowskiej z Krasuskich (ur. 1824). Jan Rutkowski, ojciec Ryszarda, był świadkiem na chrzcie Dominika.

     Spiskowcy mieli kilka planów. Jedni radzili żeby rzucić granaty z domu Bazyliańskiego na ulicy Miodowej (późniejsza cerkiew prawosławna), którędy Berg jeździł w czasie uroczystości do cerkwi. Inni chcieli podłożyć minę na Krakowskim Przedmieściu w kanale prowadzącym z klasztoru Karmelitów. Przygotowali nawet rysunek tego kanału, ale pomysł okazał się trudny do zrealizowania.

     Pomysł umiejscowienia ataku w domu Bazyliańskim odrzucił sam Landowski, prawdopodobnie dlatego że ucieczka z niego byłaby niemożliwa, a co najmniej bardzo ograniczona. Pozostały więc tylko dwa dogodne punkty w mieście – wielki dom na Krakowskim Przedmieściu księgarza Orgelbranda, przewidzianego do rozbiórki, albo dom hrabiego Zamoyskiego na Nowym  Świecie. Okazało się, że domy na wąskim Krakowskim Przedmieściu byłaby wręcz niemożliwa. Ponadto w domu Orgelbranda mieścił się dziesiąty cyrkuł policyjny, zawsze pełen strażników i wojska, a w jednej z sąsiednich kamienic stacjonowali na kwaterach oficerowie rosyjskiej piechoty. Dzień i noc kamienicę tą pilnowali żołnierze stojący na warcie.

     Pozostał więc jedynie wielki gmach Zamoyskich na Nowym Świecie. Ulica tutaj, łącząc się z Krakowskim Przedmieściem, była wąska. Sam dom zaś był ogromny, zasiedlony po brzegi mieszkańcami, a na jego tyłach znajdowały się ogrody, przez które łatwo można było się przedostać na ulicę Świętokrzyską lub Mazowiecką.

     Pałac Zamoyskich współcześnie mieści się pod adresem „Nowy Świat 69” i jest zlokalizowany blisko kościoła św. Krzyża i pomnika Mikołaja Kopernika. We wrześniu 1939 r. mieściła się w nim Główna Kwatera Dowództwa Obrony Warszawy z prezydentem Starzyńskim na czele. Obiekt został zniszczony podczas Powstania Warszawskiego. Odbudowano go po wojnie w latach 1948-50. Dziś budynek użytkuje Uniwersytet Warszawski - ma tam swoją siedzibę szereg wydziałów uczelni.

     Spiskowcy szczegółowo przyjrzeli się kamienicy. Z początku planowali przeprowadzić zamach z dwóch lokali – z antresoli nad cukiernią Nowaczyńskiego, gdzie była sala bilardowa, oraz z niewielkiego pokoiku na czwartym piętrze, oznaczonym numerem „6”, a teraz będącym pustostanem. Wykorzystanie Sali bilardowej okazało się niemożliwe, chociaż jej niskie położenie powodowało, że (jak się wyraził Karwowski) można było z niej po prostu granaty włożyć do powozu wiozącego Berga. Niestety na co dzień była przepełniona graczami. Pozostał więc pokoik na czwartym piętrze.

     Sztyletnicy obejrzeli go dokładnie, a także schody do niego prowadzące i ogród należący do sąsiedniego pałacyku hrabiego Zamoyskiego, a także zlokalizowany dalej ogród klasztoru Świętokrzyskiego, parkany je oddzielające i dom hrabiów Krasińskich, przez który można się było przedostać na ulicę Mazowiecką. Po oględzinach stwierdzili, że w Warszawie nie ma lepszego miejsca do przeprowadzenia zamachu.

     Wysłali więc Ryszarda Rutkowskiego żeby wynajął wybrany pokoik od zarządcy domu Leopolda Rutkowskiego. Ten wynajął lokal 15 września 1863 r.

     Ułożono ostatecznie cały plan zamachu. Bracia Krasuscy mieli najpierw rzucić na przejeżdżającego Berga dwie butelki z płynnym fosforem, który (jak przypuszczali) miał wzniecić pożar powozu. Karwowski miał dać ognia z dubeltówki nabitej siekańcami wprost w głowę namiestnika, a potem obaj Krasuscy, Wnętowski, Rutkowski i Kuhnke mieli po kolei rzucić granaty, mierząc staranie w głowę Berga. Landowski polecił im, aby po dokonanym zamachu spotkali się w cukierni Loursa w gmachu teatralnym, gdzie dostaną nagrody oraz dalsze rozkazy.

     O przygotowaniach do zamachu mówiono po całej Warszawie, bo prawie cała organizacja miejska wiedziała o nich.

Spodziewano się, że po akcji policja carska będzie aresztowała wszystkich, których spotka na ulicy. Z tego powodu pomysłodawca zamachu, Ignacy Chmieleński, szef Rządu Narodowego,  naczelnik wojskowy miasta stołecznego Warszawy i organizator oddziału sztyletników, wydał tajny rozkaz żeby nikt z organizacji powstańców nie chodził po Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie pomiędzy godziną 2 a 6 po południu. Rozporządzenie to rozniosło się po Warszawie. Do tego przyczyniła się również publikacja w tajnym czasopiśmie „Polska” (Nr 9 z 3 września 1863 r.), w którym opowiadano, że niedawno Wielki Książę Konstanty osobiście na ulicy aresztował kilkadziesiąt osób za to, że mu się nie ukłoniły, dlatego redakcja radzi mieszkańcom ażeby nie chodzili po Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie między godziną 6 a 8 wieczorem, bo lepiej (pisała) nadłożyć drogi, aniżeli dostać się do więzienia lub kłaniać się katowi i zabójcy.

Oczywiście cała ta historia o Wielkim Księciu była kłamstwem, ale chodziło o to żeby ostrzec ludzi, aby w pewnych godzinach unikali ulic, na których zamach miał być dokonany. Wszyscy więc wiedzieli o zbliżającej się konfrontacji.

     Wskutek tych ostrzeżeń dwie główne arteria Warszawy zwykle pełne od przechodniów (wtedy dodatkowo ładna pogoda sprzyjała pobytowi na powietrzu), w godzinach popołudniowych nagle pustoszały. Z rzadka tylko można było zobaczyć jakiegoś zabłąkanego przechodnia.

     Wykonanie zamachu wyznaczono na 19 września. Tego dnia Berg około trzeciej po południu z zamku w otwartym dwuosobowym powozie w towarzystwie swojego adiutanta, rotmistrza von Wahla, otoczono dziesięcioma kozakami kubański (z Kubania), nazywanych „czerkiesami”. Kawalkada wyruszyła prawdopodobnie w celu odbycia przedobiednej przejażdżki. Berg udał się najpierw na Wolę, gdzie zwiedził cmentarz prawosławny, położony w dawnej reducie wolskiej i opowiadał Wahlowi o szturmie na Wolę 6 września 1831 r. i zapewne swojej roli jaką wtedy odgrywał. Tu odesłał powóz i dosiadł wierzchowca żeby razem z asystą kozacką jechać przez miasto do Pałacu Belwederskiego. Skierowali się do rogatki Mokotowskiej, gdzie w koszarach odwiedził ranionego w jakiejś potyczce z powstańcami styczniowymi pułkownika kozackiego Kulgaczewa.

Następnie kolumna skierowała się do Łazienek Królewskich. – W tamtejszych koszarach Berg wstąpił do ciężko rannego porucznika huzarów Gorianinowa, po czym wsiadł do oczekujące na niego powozu i ruszył z powrotem przez Nowy Świat do Zamku Królewskiego. Była wtedy godzina piąta po południu.

W Alejach Ujazdowskich i na Nowym Świecie w tym czasie niewielu przechodniów. Widziano tylko spacerujące kobiety i opiekunki z dziećmi, a im dalej jechali, tym miasto było coraz bardziej opustoszałe.

     Przed domem hrabiego Zamoyskiego kręciło się kilku chłopców, sprzedających gazety, szło kilka starszych kobiet, dwóch posłańców, kilku wojskowych i rosyjskich kobiet idących do cerkwi w związku z przypadającym następnego dnia świętem Matki Boskiej. Dzień był słoneczny i ciepły.

Na czwartym piętrze domu hrabiego Zamoyskiego, w pokoiku z dwoma oknami, pięciu spiskowców czekało w napięciu na pojawienie się powozu Berga.

     Zebrani na czwartym piętrze usłyszeli turkot kół pędzącego powozu i tętent kopyt kilkunastu koni. Gdy powóz zrównał się z domem hr. Zamoyskiego, pierwszy oddał strzał Karwowski z dubeltówki. Siekańce, czyli odrobiny ołowiu z drobno posiekanego drutu, przebiły kołnierz i jedną połę płaszcza, w który ubrany był Berg. Pociski dosięgły też powozu. Zdezorientowany Berg zerwał się na równe nogi i schwycił za ramię woźnicę. Rotmistrz Wahl wyskoczył na ulicę (w zamachu został ranny).

Fot. 4. Zamach na gubernatora Fiodora Berga (19.IX.1863 r.); autor: Adolph Jozefowicz Charlemagne; data: 1865; źródło: Adam Cedro, „Fortepian na bruku. Relacje z epoki”, Studia Norwidiana, 33: 2015; obraz namalowany z polecenia samego Berga; przekaz mówi, że obraz był przemalowany - Bergowi nie spodobało się, że został na nim przedstawiony na stojąco w kolasce, co miało zdradzać wzburzenie i niepokój - kazał więc (niezgodnie z prawdą) przedstawić siebie siedzącego spokojnie w powozie i mówiącego coś do adiutanta

 

     Równocześnie z wystrzałem Karwowskiego dwaj bracia Krasuscy rzucili butelki z fosforem płynnym, które jednak nie trafiły powozu, ale spadły na bruk uliczny. Uwolniony fosfor z rozbitych butelek napełnił całą ulicę gęstym, duszącym dymem.

W tym momencie z obydwu okien w kierunku Berga posypały się bomby Orsiniego (wypełnione piorunianem rtęci). Pierwszą rzucił Dominik Krasuski. Rzucając bombę Krasuski trącił łokciem Karwowskiego, który przymierzał się do drugiego strzału z dubeltówki.

     Po Dominiku bomby zaczęli rzucać pozostali spiskowcy – jego brat Feliks oraz Wnętowski, Rutkowski i Kuhnke. Nie mierzyli wcale. Na wpół oślepieni dymem cisnęli bomby, z których zaledwie tylko jedna trafiła w ramię kozaka, a reszta upadła na bruk i ze straszliwym hukiem eksplodowały.

     Spiskowcy wybiegli z lokalu na korytarz i bocznymi schodami zaczęli uciekać. Karwowski wyrzucił dubeltówkę. Przez podwórze i ogród dostali się do sadu klasztoru Świętokrzyskiego, a stamtąd przeszli przez dom hrabiego Krasińskiego i wydostali się cali i zdrowi na ulicę Mazowiecką.

     Moskale, w ramach akcji odwetowej, zdewastowali pałac, między innymi wyrzucając z jego okien fortepian Fryderyka Chopina. Wydarzenie to było bezpośrednią inspiracją dla Cypriana Kamila Norwida do napisania wiersza „Fortepian Szopena”.

Nie złapawszy winnych, Rosjanie natychmiast zastosowali odpowiedzialność zbiorową. Aresztowano wszystkich mieszkańców Pałacu Zamoyskich, w tym dzieci i kobiety. Mężczyzn przewieziono do Cytadeli Warszawskiej, gdzie rozpoczęto ciężkie śledztwo. Właściciel budynku książę Stanisław Antoni Zamoyski otrzymał karę 8 lat ciężkich robót.
     Carscy żołnierze nie przepuścili również wyposażeniu mieszkań Pałacu Zamoyskich, które zajmowali arystokraci, profesorowie i urzędnicy.

Z lokali na bruk poleciały wszystkie przedmioty znajdujące się w mieszkaniach. Żołnierze roztrzaskali i spalili fortepian należący do Fryderyka Chopina oraz pamiątki po kompozytorze zgromadzone przez jego siostrę, co Cyprian Kamil Norwid upamiętnił w wierszu „Fortepian Szopena”.

Fot. 5. Pożar przed kamienicą Zamoyskich po zamachu na gubernatora F. Berga (19.IX.1863 r.); drzeworyt ze szkicu Charlesa Lallemanda z paryskiego „L’Illustration. Journale Universel”, 10 października 1863 r.; źródło: Adam Cedro, „Fortepian na bruku. Relacje z epoki”, Studia Norwidiana, 33: 2015


     Zniszczono również bibliotekę i prace mieszkającego w tym gmachu polskiego orientalisty Józefa Szczepana Kowalewskiego. To, czego nie udało się zniszczyć, carscy żołnierze rozkradli i później sprzedawali za bezcen. Cała reszta została zebrana pod pomnikiem Mikołaja Kopernika i podpalona.
     W Warszawie natychmiast wzmógł się terror. Przeszukiwano kościoły i budynki zakonne, aresztowano i przesłuchiwano kolejnych mieszkańców kamienic. Później nałożono na miasto kontrybucję.

      Trzeciego dnia po zamachu spiskowcy z Landowskim zeszli się znów w „handlu winnym Dobrycza”, gdzie naczelnik żandarmów czynił im wyrzuty, że Berg ocalał. Rozdzielił między nich nagrody. Karwowski dostał 150 rubli, złoty zegarek i materiał jedwabny na suknię dla żony.

Wnętowski i Feliks Krasuski otrzymali po 75 rubli. Dominikowi Krasuskiemu, Rutkowskiemu i i Kuhnkemu wręczył po 60 rubli. Polecił im wyjechać natychmiast z Warszawy na Podlasie, gdzie i on miał wkrótce do nich dołączyć i objąć dowództwo.

 

Ciąg dalszy nastąpi … .

 

 

                                                               Grzegorz Kłos

 

 

 

Materiały źródłowe:

1) Walery Przyborowski, „Dzieje 1863 roku”, 1918,

2) Adam Cedro, „Fortepian na bruku. Relacje z epoki”, Studia Norwidiana, 33: 2015,

3) „Policje powstania styczniowego cz. 2”, Internet, strona https://hit.policja.gov.pl za Gazeta Policyjna/PM, 21 listopada 2020 r.,

4) Andrzej Fedorowicz, „Śladami zamachów, które wstrząsnęły Polską”, Internet, portal Focus.pl, strona: https://www.focus.pl, 11 kwietnia 2011 r.,

5) akta metrykalne: Warszawa/parafia św. Krzyża, źródło: Polskie Towarzystwo Genealogiczne, Internet, strona: https://metryki.genealodzy.pl.

Przeczytaj również:

Free Joomla! templates by Engine Templates