Urzecze w okresie Bitwy Warszawskiej

     „Bitwa dziś rozpoczęta pod Warszawą i Modlinem decydować będzie o losach dalszych całej Polski. Albo rozbijemy zupełnie dzicz bolszewicką i udaremnimy tym samym zamach sowiecki na niepodległość Ojczyzny i byt Narodu, albo nowe jarzmo i ciężka niedola czeka nas wszystkich bez wyjątku (…).”.

Tak oto 14 sierpnia 1920 r. generał Rozwadowski, Szef Sztabu Wojska Polskiego,  zwrócił się z odezwą do żołnierzy na rozpoczęcie Bitwy Warszawskiej.

     Losy naszej stolicy i kraju ważyły się nie tylko na frontach wojny polsko-bolszewickiej.

     W tym dniach każdy był żołnierzem, na swój sposób pomagając bronić ojczyzny, oswobodzonej spod jarzma zaborców zaledwie od listopada 1918 roku.

     Mobilizacja społeczeństwa na niespotykaną dotąd skalę była powszechna. Nie inaczej było na Urzeczu.

     Wydawać by się mogło, że oddalony od głównej areny walk nadwiślański mikroregion „Urzecze” nie odczuwał zbliżającego się zagrożenia, a lokalna społeczność żyła swoim życiem jak gdyby nigdy nic. – Nic bardziej mylnego.

     Wiele miejscowości powiatu warszawskiego odegrało istotną rolę w toku działań wojennych 1920 roku, nawet jeśli nie toczyły się w tym rejonie żadne walki.

     Już w marcu 1920 r. we wszystkich gminach na terenie starostwa warszawskiego intensywnie szukano zdemobilizowanych wcześniej byłych żołnierzy Błękitnej Armii generała Józefa Hallera, zapewne w celu rekrutacji do nowych jednostek.

     Musieli być bardzo cenieni, skoro przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę poszukiwania tych rezerwistów. W gminie Jeziorna znaleziono dwóch – byli nimi mieszkańcy Jeziorny Królewskiej: Józef Lichocki i Tomasz Milczarek.

     W lipcu 1920 roku oddziały ochotnicze były formowane też w Wilanowie i na Służewcu, w takich samych punktach werbunkowych, jak te warszawskie.

     Wraz ze zbliżaniem się bolszewików do granic Warszawy podnosiło się napięcie wśród ludności. Atmosfera zjednoczenia i powszechnej mobilizacji była widoczna we wsiach na Urzeczu.

     W niedzielę 25 lipca 1920 r. w Powsinie i Wilanowie odbyły się dwa wiece. – Jeden rano w Wilanowie, a drugi po nieszporach (po południu) w Powsinie, gdzie po gorących przemówieniach włościanie (chłopi) postanowili wziąć udział w tworzeniu armii ochotniczej, jak i w nabywaniu pożyczki Odrodzenia (obligacji państwowych). Zebrano na armię ochotniczą 2111 marek polskich.

 

 

 

 

Fot. 1. „Kurjer Warszawski”, nr 206 (wydanie wieczorne), Warszawa, 27 lipca 1920 r.

 

     To nie przypadek, że to tu odbyły się zgromadzenia. – Włościański Związek Oświatowy – rolnicza organizacja sprzed wieku – miał swoje struktury w Powsinie i Wilanowie.

     Warto przypomnieć, że 25 lipca 1920 roku był dniem szczególnym, ponieważ nazajutrz – 26 lipca 1920 roku – ulicami Warszawy w kierunku Dworca Wileńskiego przeciągnęły jedne z pierwszych oddziałów Armii Ochotniczej, w drodze na front. Żegnały ich tłumy, które nie szczędziły okrzyków na cześć wojska. Polski Biały Krzyż na trasie przemarszu wystawił samochody wypełnione upominkami dla żołnierzy. Ci dostali torby, w których znajdowały się kawałki mydła, po dwa ręczniki, bandaże, igły, nici, guziki, agrafki, itd. Ochotnicy ze wzruszeniem na twarzach odbierali suweniry.

W chwili rozdawania upominków nadjechał dowódca Armii Ochotniczej, gen. Józef Haller, który przeprowadził przegląd żołnierzy wyjeżdżających na pierwszą linię frontu. Generał Haller obszedł oddziały wojska, wśród niemilknących okrzyków i entuzjazmu. Z wieloma żołnierzami porozmawiał. Stwierdził na koniec, że zapał i dobry nastrój nie opuszcza wszystkich ochotników.

     Informacja o wiecach w Wilanowie i Powsinie oraz Babicach (na zachód od Warszawy) znalazła się w wydaniu wieczornym „Kuriera Warszawskiego” z 27 lipca 1920 r. na jednej stronie, tuż obok artykułu o przeglądzie dzień wcześniej Armii Ochotniczej przez gen. Hallera. O innych miejscowościach podwarszawskich gazeta milczała. – Rozpisywano się tylko o tych trzech wsiach !

 

Fot. 2. „Kurjer Warszawski”, nr 206 (wydanie wieczorne), Warszawa, 27 lipca 1920 r.

 

     Tydzień później krakowska gazeta „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, poinformowała, że od 2 sierpnia 1920 roku włościanie z Wilanowa i okolic jako pierwsi w Polsce pojechali do Warszawy, żeby wstąpić do armii ochotniczej. Wielu z nich stawiło się z własnymi końmi, inni przyprowadzili podwody, czyli wozy konne z zaprzęgami. Znosili też broń po Niemcach i Rosjanach, która ukrywana była po wsiach.

Fot. 3. „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, nr 213, Kraków, 5 sierpnia 1920 r.

 

     Warszawa wówczas hołubiła między innymi cztery szwadrony kawalerii ochotniczej, zwanej Legią Rycerską im. Piłsudskiego. Hrabia Branicki użyczył kadrze tych oddziałów pomieszczeń w zabudowaniach swego pałacu w Wilanowie. Były to koszary, plac ćwiczeń, kancelaria, piekarnia, kuchnia i świetlica.

     W skład Legii wchodzili zarówno pięćdziesięciokilkuletni mężczyźni, którzy (jak pisano) „stanowili dla wszystkich sztandar wzoru patriotycznego”, jak i entuzjastycznie nastawiona młodzież – gimnazjaliści.

     Wśród tych starszych byli przedstawiciele inteligencji, obywatele ziemscy, oficjaliści, prawnicy czy rzemieślnicy. Nastrój ofiarnego patriotyzmu udzielił się także warszawskim cechom.

Fot. 4. Przejazd przez Wilanów 1. Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego w drodze do swoich koszar w Warszawie przy ul. 29 Listopada (nazwa ulicy od 5 lipca 1921 r.; poprzednio: Huzarska); data fot.: lipiec 1934 r.; zespół: Koncern Ilustrowany Codzienny-Archiwum Ilustracji; autor fot.: nieznany; sygn. 1-W-1355-2; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, strona: https://audiovis.nac.gov.pl

 

     Sieć szpitali na obszarze objętym walkami musiała być z oczywistych względów dość rozbudowana. Na przykład na potrzeby 1-szej Armii działały szpitale nr 105 i 304, a także szpital nr 601 w Pustelniku, w którym pracował jako nauczyciel Michał Szewczyk z Jeziorny Królewskiej. Szpital w Pustelniku ulokowano w budynkach Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.

     Inne szpitale znajdowały się w Jabłonnej, skąd jednostki ochotniczej armii generała Józefa Hallera szły na front (dwa szpitale polowe nr 402 i 901), Zegrzu, Wawrze, Ząbkach i właśnie w Wilanowie, noszący numer 301. Szpital wilanowski stanowił rezerwę armii (stan na 12 sierpnia 1920 r.).

     Źródła milczą gdzie konkretnie był zlokalizowany szpital wojskowy w Wilanowie. Można podejrzewać, że ulokowano go na terenie majątku hrabiego Branickiego, w samym pałacu lub okolicznych zabudowaniach wchodzących w skład kompleksu pałacowo-folwarcznego. 

     Były też szpitale w Górze Kalwarii i Piasecznie.

     Pomiędzy 12 a 19 sierpnia 1920 r. postawiono na stworzenie kompanii sanitarnych, które zajmowały się transportem rannych między oddziałami a szpitalami polowymi. Strategiczne okazały się szpitale w Modlinie-Twierdzy (1300 łóżek), Warszawie (ogółem na 8000 łóżek) oraz szpital w Piasecznie (100 łóżek).

     Dla transportu rannych i chorych wykorzystywano drogę wodną (statek sanitarny „Łokietek”) oraz linie kolejowe, normalne i wąskotorowe.

     Na kolejkach wąskotorowych zorganizowano czołówki sanitarne (wydzielone specjalne jednostki frontowe), a na stacjach końcowych – stacje zborne. W stacji zbornej  przeprowadzano segregację rannych i chorych, skąd następnie byli transportowani do bazy ewakuacyjnej.

Fot. 5. Stacja PIASECZNO Grójeckiej Kolei Wąskotorowej (12 listopada 1918 r.) - widoczni uzbrojeni członkowie Straży Ogniowej wśród ludności, po odstawieniu rozbrojonych żandarmów niemieckich do wagonu, którym przewiezieni zostali do Warszawy; źródło: Włodzimierz Bagieński, „Z historii Grójeckiej Kolei Wąskotorowej 1898-1998”, Rocznik Mazowiecki 12, 227-236, Muzeum Historii Polski, Warszawa 2000

 

     Szpital w Piasecznie, który obsługiwał 2-gą Armię, miał ekspozytury w Górze Kalwarii i Grójcu. Transport rannych i chorych pomiędzy tymi miejscowościami przeprowadzała kompania sanitarna, dowodzona przez szefa sanitarnego armii.

     Do dyspozycji szefa sanitarnego pozostawały samochody sanitarne: dla 4-tej Dywizji Piechoty – dwa, a dla 2-giej Dywizji Legionów – jeden.

     Szef sanitarny armii w Piasecznie miał dwa samochody do przewozu rannych i chorych żołnierzy, które kursowały do i z Góry Kalwarii, skąd kolejką wąskotorową przez Piaseczno pacjenci byli transportowani wprost do szpitala mokotowskiego.

     W Piasecznie stał rozwinięty do 100 łóżek szpital, gdzie przyjmowano lekko rannych i chorych, względnie ciężko rannych i niezdolnych do dalszego transportu.

     W szpitalu piaseczyńskim byli leczeni między innymi żołnierze 202-go Ochotniczego Pułku Piechoty, w którym służyło wielu mieszkańców Urzecza – Michał Szewczyk, Marian Wyrzykowski i inni (więcej o nich piszemy w pierwszym artykule z tej serii).

Fot. 6. Wyjazd kolejką grójecką z dworca na placu Keksholmskim (Unii Lubelskiej), 26 kwietnia 1914 r.; setna wycieczka Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego z Warszawy do Gucina koło Wilanowa; w długim szeregu otwartych wagonów mieściło się 570 osób; Gucin - część dzielnicy Ursynów, położona częściowo na wzgórzu służewskim w pobliżu kościoła św. Katarzyny, a częściowo u jego podnóża, pomiędzy ul. Fosa i Aleją Wilanowską; źródło: „Tradycja Mazowsza. Powiat Grójecki. Przewodnik Subiektywny”, Mazowiecki Instytut Kultury, Warszawa 2014

 

     W wykazach strat 202-go Pułku Piechoty figuruje Stefan Borkowski, żołnierz 9. Kompanii, który zmarł 10 listopada 1920 r. we wspomnianym szpitalu w Piasecznie.

     Z kolei na pamiątkowym głazie w Jeziornie wśród żołnierzy, którzy swoje życie złożyli w bohaterskich walkach o niepodległość ojczyzny w latach 1918-1921, upamiętniony jest Stefan Borowski.

Fot. 7. Jeziorna, ul. Warszawska, sąsiedztwo ronda u zbiegu ulic Warszawskiej, Bielawskiej i Piaseczyńskiej - głaz upamiętniający mieszkańców, którzy życie swoje złożyli w walkach o niepodległość w latach 1918-1921; data fot.: 01.06.2016 r.; autor fot.: Grzegorz Kłos

 

     Prawdopodobnie Stefan Borkowski i Stefan Borowski to ta sama osoba, a różnica w brzmieniu nazwiska wynika z błędu pisarskiego popełnione w dokumentacji wojskowej.

     W metrykach parafii św. Elżbiety w Powsinie figuruje zapis wskazujący, że w dniu 23 grudnia 1903 roku (wg kalendarza juliańskiego) / 5 stycznia 1904 roku (wg porządku gregoriańskiego) w Jeziornie Królewskiej przyszedł na świat Stefan Borowski, syn Zofii Borowskiej, miejscowej robotnicy.

     Na chwilę obecną możemy domniemywać, że Stefan Borowski z Jeziorny, rocznik 1904, był owym młodocianym żołnierzem armii ochotniczej, w szeregach 202. Pułku Piechoty, zmarłym w szpitalu polowym w Piasecznie na jesieni 1920 r., już po ustaniu działań wojennych na froncie polsko-bolszewickim.

     16 sierpnia 1920 roku o godzinie 18.00 raportowano, że na lewym brzegu Wisły, w tym także w rejonie Wilanowa, oraz na północ i południe od niego, teren intensywnie patrolowały patrole żandarmerii wojskowej, które ponadto miały tam wystawione swoje posterunki.

     Z kolei 8. Dywizja Piechoty przeniosła w rejon wsi Służew i Wolica tabory ciężkie.

     17 sierpnia 1920 roku o godzinie 18.00 meldowano w 1. Armii, że Szpital Polowy nr 301 będzie przeniesiony z Wilanowa do Grochowa na Pradze.

     W Tymczasowej Kwaterze Głównej Naczelnego Wodza w Puławach 13 sierpnia 1920 r. o godzinie 23.45 rozmawiano zdalnie między innymi o sytuacji pod Górą Kalwarią – oficerowie wymieniali się informacjami: „4 dywizja kończy przeprawę pod Górą Kalwarią bez kontaktu z nieprzyjacielem”.

     Meldunek był podsumowaniem zakrojonej na szeroką skalę akcji „desantowej” polskiego wojska z lewego na prawy brzeg Wisły. Wcześniej, tego samego dnia rano koordynująca operacją 4-ta Dywizja Piechoty, przeprawiła 7. Brygadę Piechoty i całą towarzyszącą jej artylerię.

Fot. 8. Czersk nad Wisłą koło Góry Kalwarii, województwo warszawskie (1918-1939); źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe - Internet, strona: https://audiovis.nac.gov.pl; Zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji; sygnatura: 1-U-776

 

     4-ta Dywizja Piechoty dostała zadanie obrony lewego brzegu Wisły przed nieprzyjacielem – teren miała rozległy, bo sięgający od Urzecza na północy, aż do rzeki Radomki na południu.

     Dywizji tej postawiono wyraźne rozkazy – „powstrzymywać przejście oddziałów nieprzyjaciela przez Wisłę, a w razie ewentualnego rzeki sforsowania przez nieprzyjaciela – odrzucenie go z powrotem na wschodni brzeg.”. „Wisła bezwarunkowo musi być broniona i utrzymana.”. Zastrzeżono, że nie ma możliwości jakiegokolwiek odwrotu, a atak bolszewików powinien spotkać się ze strony polskiej ze zdecydowanym kontrnatarciem.

     Do przygotowań wojennych we wszystkich miejscowościach Urzecza starostwo warszawskie jeszcze w czerwcu 1920 r. włączyło okoliczne gminy – nakazano stanowczo stosowanie zaleceń władz dotyczących usuwania drzew rosnących w bliskości od nurtu Wisły.

     Robiono to zapewne w celu odsłonięcia brzegu i zwiększenia pola widzenia dla polskiego wojska. W gminie Jeziorne zarządzenie rozkolportowano wśród wszystkich sołtysów wsi.

     Sytuacja wówczas na linii frontowej wzdłuż Wisły, od Góry Kalwarii do Dęblina, nie była dobra – proszono o posiłki w ludziach i sprzęcie. Alarmowano, że brakuje oddziałów technicznych i wszelkich zapasów, a organizacja obrony jest zła. Podnoszono w meldunkach, że w razie silniejszego uderzenia wróg ma duże szanse przerwania polskich linii na Wiśle.

     Wisła na wysokości Góry Kalwarii była strategicznym miejscem z militarnego punktu widzenia  – nakazano obsadzić 4-tej Dywizji przede wszystkim Górę Kalwarię, jako przyczółek mostowy, oraz brody.

     Wojska lądowe wspierało lotnictwo – wzdłuż Wisły na odcinku od Góry Kalwarii do Dęblina latały samoloty wywiadowcze. Meldowano 13 sierpnia: „Kontaktu z nieprzyjacielem nie ma (…). Drogi dobre. Pogoda dobra (…).”.

    Generał porucznik Franciszek Latinik , dowódca 1. Armii (na tym stanowisku od 6 sierpnia 1920 r.), która miała za zadanie bronić przedpola Warszawy pomiędzy Modlinem, Zegrzem i Górą Kalwarią, pisał do podległych mu żołnierzy w wieczornej dyspozycji z 13 sierpnia 1920 r.: „staniemy do rozstrzygającej bitwy. Naczelny Wódz, Rząd i Naród w przekonaniu, iż wojska 1. Armii nie oddadzą ani jednej piędzi ziemi z zajmowanej obecnie linii, nie wątpią, iż o ich piersi rozbije się nawała bolszewicka. Świadomy odpowiedzialności za wynik obecnej bitwy, nakazuję wszystkim dowódcom, od sekcji do dywizji włącznie, utrzymanie zajmowanej linii. W obronie stolicy i w walce o polskie „Być albo nie być” można tylko bohatersko oddać życie, lecz nie można zhańbić imienia polskiego. Oddziały 1. Armii muszą bezwzględnie utrzymać swoje stanowiska.”.


Fot. 9. Generał Franciszek Ksawery Latinik (1864-1949) - dowódca frontu śląskiego w okresie walk z Czechami (1919); zespół: Koncern Ilustrowany Codzienny-Archiwum Ilustracji; autor fot.: nieznany; sygn. 1-H-81; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, strona: https://audiovis.nac.gov.pl

 

     Jeszcze tego dnia wieczorem przeformowano obsadę obrony Góry Kalwarii – oddziały 2. Armii przeszły do 168 Pułku Piechoty w składzie 15. Dywizji Piechoty, a artylerię oddano pod rozkazy dowództwa artylerii.

     4-ty Pułk Artylerii Ciężkiej nadciągnął 13 sierpnia z Warszawy w rejon Aleksandrów-Góra Kalwaria.

     Z kolei z Góry Kalwarii, po sforsowaniu przeprawy, ruszyła w kierunku Puław 12-ta Brygada Piechoty.

     10 sierpnia 1920 r. w  Puławach rozlokowało się dowództwo sztabu 4-tej Armii w liczbie 150 oficerów.

     Trzeba pamiętać, że Puławy były wtedy „sercem” Polski. To tam mieściła się Tymczasowa Kwatera Główna Naczelnego Wodza.

     Marszałek Józef Piłsudski przybył do Puław właśnie w piątek 13 sierpnia 1920 r. Tu przygotowywał ze swoim sztabem kontruderzenie, które miało przeważyć o zwycięstwie nad bolszewikami.

     W poniedziałek 16 sierpnia 1920 r. o świcie ruszyła zwycięska kontrofensywa znad Wieprza, która ocaliła niepodległość Polski i uchroniła Europę od zalewu bolszewizmu. Tego też dnia Józef Piłsudski opuścił Puławy i w godzinach rannych wraz ze ścisłym sztabem znajdował się w Rykach na skrzyżowaniu dróg Dęblin-Kock i Warszawa-Lublin. „Z brzaskiem Józef Piłsudski, wraz z najbliższym sztabem, wśród którego znajdował się gen. Leśniewski oraz ja, jako adiutant, wyruszył na linię boju w okolicy Ryk koło Puław. Pomimo naszych próśb, by się nie narażał, Piłsudski szedł pieszo w pierwszych szeregach piechoty. Na zmianę z adiutantami niosłem małą walizeczkę z orderami, którymi po boju Piłsudski natychmiast dekorował za osiągnięcia, bohaterstwo i odwagę oficerów i szeregowych. W żołnierzy wstąpił nowy duch. Po krótkim, zaskakującym boju Ryki zostały zdobyte i pierwsi jeńcy wzięci do niewoli.” – wspominał kapitan Józef Godlewski ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Fot. 10. Dekoracja wojskowych z 4-go Dywizjonu Artylerii Konnej w Górze Kalwarii – moment odznaczania żołnierzy przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, data: 3 sierpnia 1921 r., autor: Jan Binek; fotografia ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

 

     Ale żeby do takiego obrotu sprawy mogło dojść, również przyczółek w Górze Kalwarii musiał zostać utrzymany.

     Wieczorem 13 sierpnia do 4-tej Dywizji Piechoty stacjonującej w Górze Kalwarii udał się oficer inspekcyjny z dowództwa 2-giej Armii. Tu zobaczył taki obraz: „Przeprawa odbywa się dwoma promami. Zajęci na promach ludzie upadają ze znużenia (…). Budowa mostu postępuje nadzwyczajne powoli. Mała ilość cieśli wpływa ujemnie na raźny tok pracy. Ludność cywilna przydzielona do robót ziemnych używa wszelkich podstępów, by się zwolnić, względnie umyka. Dotychczas ustawiono promy pod most na szerokości 80 metrów i przygotowuje się podstawy. Zważywszy, iż most w tym miejscu będzie miał długość około 300 metrów (z tego 200 metrów na promach), ocenia się termin ukończenia tego mostu przy teraźniejszym wysiłku na 3 tygodnie.”.

     Zgodnie z rozkazami usługi robotników miały być odpłatne. Wojsko nakazało wprost by ludność cywilna była „odpowiednio” wynagradzana przy budowaniu umocnień technicznych. 

Fot. 11. Przystań Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego -  Warszawa, okolice mostu Poniatowskiego (kwiecień 1925 r.); na Wiśle widoczny statek parowy i łódki zacumowane na przystani; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe - Internet, strona: https://audiovis.nac.gov.pl; Zespół: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny - Archiwum Ilustracji; sygnatura: 1-S-3293

 

     4-ta Dywizja Piechoty w Górze Kalwarii była źle zaopatrzona – całkowicie brakowało rezerwy amunicji, której transport 13 sierpnia miał przybyć z Warszawy kolejką wąskotorową. 

     14 sierpnia wieczorem linia frontu nad Wisłą w rejonie Góry Kalwarii została znacząco wzmocniona – dwie baterie 4-go Pułku Artylerii Ciężkiej zajęły pozycje na odcinku Czersk-Aleksandrów-Góra Kalwaria.

     W tym dniu 168-ty Pułk Piechoty dostał zadanie obsadzenia wojskiem Wisły od Góry Kalwarii do miejscowości Świder Wielki (Świdry Wielkie), czyli mniej więcej na wysokości Konstancina.  

     Obawiano się, że wtargnięcie Rosjan w lesisty teren pomiędzy Pragą a Świdrem zagrozi obronie całego warszawskiego odcinka frontu.

     Stąd obrona Góry Kalwarii odbywała się także na prawym brzegu Wisły – wystawiono tam dwie kompanie 37. Pułku Piechoty, jako obsadę przyczółka mostowego.

     15 sierpnia plan awaryjny przewidywał między innymi natychmiastowego przerzucenie do Warszawy w dniach 16-17 sierpnia dwóch wydzielonych specjalnie brygad wojska (podległych 4. Armii) z Góry Kalwarii i Piaseczna za pomocą kolejki wąskotorowej.  – Miały w razie potrzeby wzmocnić siły 1. Armii walczącej pod Radzyminem bądź być użyte na północ od Warszawy.  

     Sztab 4. Dywizji rozlokowano w Górze Kalwarii.

     Jeżeli komuś się wydaje, że zmagania z Rosjanami pod Warszawą toczyły się hen daleko od Urzecza, „gdzieś” pod Radzyminem, to jest w błędzie.

     15 sierpnia 1920 r. w nocy nieprzyjacielskie patrole konne dotarły do Karczewa i Otwocka, tuż na drugim brzegu Wisły, tylko około 10 kilometrów w linii prostej od Konstancina i niewiele więcej względem Wilanowa.

Fot. 12. Bolszewicka Armia Konna Siemiona Budionnego (1920 r.); portal Interia Nowa Historia (strona: https://nowahistoria.pl); autor: reprodukcja FoKa; źródło: Agencja FORUM

 

     Oddział sowieckiej piechoty składający się (jak pisano) ze 100 „bagnetów” zaatakował o godzinie 1-szej polskie stanowiska obronne 15-tej Dywizji Piechoty znajdujące się wzdłuż torów kolejowych przy moście na rzece Świder.

     Natomiast inny 500-osobowy oddział bolszewików uderzył tej samej nocy na wieś Wiązowna w powiecie otwockim (w odległości około 13 kilometrów od Wilanowa), z zamiarem jej opanowania.

     Nocne ataki wroga polskie wojsko odparło.

Fot. 13. Fragment mapy samochodowej z 1923 r. z widocznymi miejscowościami: Karczew, Świdry Wielkie i Wiązowna;  skala: 1 : 300 000; druk i wydanie: Wojskowy Instytut Geograficzny 1923; źródło: Internet, strona - http://polski.mapywig.org

 

     Jednak ze względu na brak obsady odcinka Wisły od Góry Kalwarii aż do wsi Łęg koło Konstancina, 168. Pułk Piechoty przeprawił się na prawy brzeg rzeki i zajął pozycje obserwacyjne.

     Było co pilnować, bo w kierunku Góry Kalwarii od strony Karczewa zmierzały nieprzyjacielskie oddziały w sile 3000 żołnierzy. Szli już 3 dni (od 12 sierpnia) i za chwilę mogli dotrzeć do Urzecza.

15 sierpnia o godzinie 18.00 wróg zaatakował przeprawę (przyczółek mostowy) w Górze Kalwarii.

     Polacy odparli atak.

     16 sierpnia zaczęło się przerzucanie 8. Brygady Piechoty z Góry Kalwarii do Warszawy, a potem do Marek, gdzie miała się znaleźć się w samym środku walk.

    16 sierpnia dwukrotnie, o godzinie 18-tej i 19-tej, Armia Czerwona zaatakowała przyczółek mostowy w Górze Kalwarii na prawym brzegu Wisły. Polskie oddziały były zmuszone wycofać się na lewy brzeg, żeby uniknąć strat.

     Jeszcze w tym samym dniu alarmowano, że silne oddziały nieprzyjacielskie koncentrują się na linii Karczew-Otwock-Kępa Rybacka. W rejonie wsi Kępa Rybacka bolszewicy przygotowywali się do przeprawy. – Chcieli wykorzystać do tego celu trzy łodzie typu „berlinka” pozostawione na prawym brzegu Wisły.

     Z kolei 7. Brygada Piechoty w składzie 4. Dywizji otrzymała bezwarunkowy rozkaz utrzymania za wszelką cenę Góry Kalwarii.  

     Zarządzono by 7. Brygada nad ranem 17 sierpnia przeprawiła się pod Górą Kalwarią, mając dołączyć do pościgu.

     Było to skutkiem otrzymania informacji o panicznym odwrocie Sowietów znad linii Wisły. Brygada zajęła przyczółek Kępa Gliniecka-Piotrowice-Kosowce.

     Do przeprawy wykorzystano parostatek „Traugutt” i inne jednostki pływające (galery).

     O godzinie 6.35 dnia 17 sierpnia wydano rozkaz by 7. Brygada natychmiast została przetransportowana do Warszawy drogą kolejową (kolejką wąskotorową) i nurtem Wisły przy użyciu łodzi („berlinek”).

Fot. 14. Przysięga absolwentów Centralnej Szkoły Straży Granicznej w Górze Kalwarii (1928-1934 r.); widoczne tory kolejki wąskotorowej; zespół: Koncern Ilustrowany Codzienny-Archiwum Ilustracji; autor fot.: nieznany; sygn. 1-G-6489; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, strona: https://audiovis.nac.gov.pl

 

     Zaczęło się polowanie na wroga.

     O świcie 17 sierpnia 1920 r. toruńska eskadra lotnicza wyruszyła wszystkimi samolotami by wypatrywać na ziemi bolszewickie wojska.

Otrzymali rozkaz latania między innymi w rejonie Otwocka i Góry Kalwarii. Dostali zadanie specjalne: mieli starać się latać wzdłuż szos, żeby wzbudzić popłoch w kolumnach i taborach rosyjskich, rzucając bomby i strzelając do nich z karabinów pokładowych. Była potrzeba wprowadzenia szczególnie zamętu w oddziałach, gdzie panował względny porządek.

     Działania wywiadowcze w powietrzu od 16 sierpnia w rejonie Góry Kalwarii wspierała 17. Eskadra Lotnicza z Radomia.

     Polski patrol oficerski 17 sierpnia wysłany na prawy brzeg Wisły około godziny 6-tej rano natknął się na zachód od wsi Kosumce, położonej na południe od Góry Kalwarii, na bolszewicką kompanię wojska okopaną w ziemi.

     Oddział ten ostrzelał polskich żołnierzy. Sześciu rannych w wyniku ostrzału szeregowców i reszta patrolu wycofała się do Góry Kalwarii. 

Fot. 15. Polscy żołnierze na stanowisku bojowym podczas wojny polsko-bolszewickiej 1920 r.; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Internet, portal: dzieje.pl; strona https://dzieje.pl

 

     Góra Kalwaria stała się teraz ważnym węzłem komunikacyjnym. Skoncentrowano tam cały 10. Pułk Piechoty, który oczekiwał na podstawienie wagonów kolejowych, by przedostać się docelowo do Jabłonnej.

     17 sierpnia otwarto w Górze Kalwarii Szpital Polowy nr 503.

     15 sierpnia 1920 roku, gdy trwały zażarte walki z Rosjanami pod Warszawą, na Wiśle w okolicach Jeziorny, na rozkaz dowódcy 62-go Pułku Piechoty Wielkopolskiej, zbudowano prom parowy, co umożliwiło nawiązanie łączności z taborami tego pułku stacjonującymi w Jeziornie Królewskiej.

     W gminie Jeziorna, oddzielonej od frontu Wisłą, pomagano wojsku jak tylko było możliwe.

     Do przewozu rzeczy wojskowych 1-go Baonu (batalionu) 62. Pułku Piechoty Wielkopolskiej, goniącego bolszewików na wschód, w dniu 17 sierpnia 1920 roku, w drodze zarządzenia Urzędu Gminy Jeziorna, zaangażowano zaprzęgi konne z woźnicami (podwody) do przewozu materiałów niezbędnych dla armii.

     Dla przykładu podwodę z bielawskiego folwarku rodziny Rossmannów, wydzieliła między innymi Karolina Rossmann, właścicielka majątku.

     Takich zaprzęgów z terenu Urzecza z przeznaczeniem dla naszego wojska walczącego z najeźdźcą wyjechało oczywiście dużo więcej.

     Wojsko wielkopolskie idące z odsieczą na wschód rozlokowało się w nadwiślaskich wsiach Urzecza. – W Bielawie rozłożył się na kwaterach 62-gi Pułk Piechoty Wielkopolskiej, w Konstancinie kwaterowali żołnierze 201-go Pułku Artylerii Polowej, a w Kopytach  i Oborach (folwark) – także wojsko wielkopolskie: 1 Baon Rezerwowy 162. Pułku Piechoty.

Fot. 16. Okolice Radzymina, 15 sierpnia 1920 r.; kobieta opatruje rannego żołnierza podczas walk polsko-bolszewickich; ranny leży na wozie konnym; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Internet, portal: polityka; strona https://www.polityka.pl

 

     Właściciele majątków i gospodarstw włościańskich nie tylko ponosili koszty utrzymania mundurowych, ale świadczyli także usługi swoim majątkiem dla obrony państwa.

     Musieli transportować niezbędny sprzęt i zapasy żywności dla wojska w postaci podwodów.

     Konie i wozy chłopskie i folwarczne niejednokrotnie były rekwirowane przez wojsko bez żadnego pokwitowania.

     Chłopi, oderwani od roli, przemieszczali się w kolumnach wojskowych przez wiele dziesiątków kilometrów w ślad za frontem.

     Koń i furmanka służyły do pracy w gospodarstwie rolnym.

     Dla właścicieli gospodarstw oddanie podwodów wiązało się z dramatycznymi decyzjami, bo jak mieli uprawiać rolę bez koni i zaprzęgów.

     Tak było w majątku Rossmanów – fornal Jan Michalak (lat 20) wysłany na podwodę 17 sierpnia 1920 roku, wrócił po 8 dniach do bielawskiego folwarku tylko z jednym koniem i starym, zdezelowanym zaprzęgiem.

     Drugiego konia mu zabrano.

     Przewoził wyposażenie wojskowe 62. Pułku Piechoty Wielkopolskiej.

     Dojechał aż do Łochowa w powiecie węgrowskim.

     W drodze powrotnej został zwerbowany przez 21. Pułk Piechoty, któremu musiał zawieść rzeczy do Łomży.

     Jak już wracał do domu jeszcze inny oddział zabrał mu dwa chomąta z uprzężą i nowy wóz Rossmanów.

     W zamian dali stary, zdezelowany wóz i porwane chomąto.   

     Jeszcze dalej jadąc kolejny oddział zabrał mu konia (wałacha).

     Oprócz właścicielki miejscowego folwarku, również chłopi z Bielawy odczuli dotkliwie obciążenia dla armii.

     We wsi stacjonował na kwaterze wachmistrz Borysiak, oficer prowiantowy 62-go Pułku Piechoty.

     To on zażądał wystawienia w dużej liczbie podwodów. Sołtys Bielawy Józef Dominik nie miał wyjścia i musiał słuchać poleceń wojska – wyznaczał kolejnych gospodarzy do świadczeń transportowym (wozili głównie żywność).

     Podobne obciążenia w gminie Jeziorna ponosili właściciele folwarków Łyczyn, Marynin czy Obory oraz włościanie z pozostałych urzeckich wsi.

     Tabory z podwodami od 17 sierpnia 1920 r. były przerzucane regularnie na prawy brzeg Wisły przy użyciu także promu w Gassach.

     Niemiłych doświadczeń ze współpracy z wojskiem doznał między innymi Jan Cieślak (lat 42) z Jeziorny.

     Cieślak 17 sierpnia wracając zaprzęgiem z fabryki papieru w Jeziornie, został zatrzymany na drodze przez trzech żołnierzy, którzy kazali mu jechać za sobą do majątku Obory, gdzie po załadowaniu prowiantu, otrzymał rozkaz przeprawienia się z taborem za rzekę na przeprawie we wsi Gassy.

     Po trzybyciu 20 sierpnia do Stoczka Łukowskiego zabrano mu zaprzęg z koniem i uprzężą.

     Zwrócił się o pomoc do asystującego przy rekwizycji kaprala żeby oddano mu jego zaprzęg, a ten od razu kazał Straży Obywatelskiej go aresztować.

     Pomógł mu dopiero napotkany oficer prowiantowy o nazwisku Piasek, który wydał rozkaz uwolnienia woźnicy z Jeziorny i wydania mu pokwitowania za konia i wóz.

     Zabrany zaprzęg stanowił cały majątek furmana i jego jedyne źródło utrzymania.

     Poszkodowani zgłaszali się później do Urzędu Gminy Jeziorna po rekompensaty za doznane straty, ale nie wiemy czy i z jakim skutkiem przyznano im odszkodowania.

     Opisane wyżej zjawisko unikania przez ludność cywilną udziału we wznoszeniu mostu w Górze Kalwarii mogło wynikać po części ze złego traktowania budowniczych przeprawy przez wojsko. Wytłumaczeniem może być poniekąd gorący czas wojennych zmagań, gdzie prawa jednostki schodziły na dalszy plan.

     Żeby nie prezentować zniekształconego obrazu lokalnej społeczności, która wspierała armię między innymi na drodze rozwiązań typowo instytucjonalnych i siłowych, trzeba podać przykład spontanicznej akcji pomocowej miejscowego społeczeństwa.

Fot. 17. Generał broni Józef Haller, Generalny Inspektor Armii Ochotniczej i dowódca Frontu Północnego, na stanowiskach Dywizji Poznańskiej w czasie Bitwy Warszawskiej (13-25 sierpnia 1920 r.); portal Interia Nowa Historia (strona: https://nowahistoria.pl); autor: KARTA; źródło: Agencja FORUM

 

     Mieszkańcy wsi Handzin, Obory, Kępa Oborska, Kępa Okrzewska, Kępa Falenicka i Okrzeszyn przeprowadzili zbiórkę płodów rolnych i przedmiotów dla Armii Ochotniczej pod przywództwem generała Józefa Hallera.

     25 sierpnia 1920 r. na ręce pełnocnika Rady Obrony Państwa i Komisarza Straży Obywatelskiej przekazano: 1147 funtów pszenicy, 110 funtów jęczmienia, 40 funtów owsa, 2 koszyki owoców, masło, 5 sztuk drabin i butelkę wina. Jeden funt ważył w tym czasie to około pół kilograma.

     Ze względu na fakt, że nie zachowały się do naszych czasów akta gminy Wilanów, nie mamy możliwości przytoczenia innych przykładów pomocy cywilnej z tego terenu w okresie Bitwy Warszawskiej.

 

 

                                                                                                          Grzegorz Kłos

 

Materiały źródłowe:

1) „Bitwa warszawska 13-28.VIII.1920. Dokumenty operacyjne. Część I (13-17.VIII)”, opracował i przygotował do druku zespół pod redakcją Marka Tarczyńskiego: Andrzej Bartnik, Helena Malanowska, Tadeusz Rawski, Stanisław Sokół, Tadeusz Wawrzyński, Warszawa 1995,

2) „Bitwa warszawska 13-28.VIII.1920. Dokumenty operacyjne. Część II (17-28.VIII)”, opracował i przygotował do druku zespół pod redakcją Marka Tarczyńskiego: Andrzej Bartnik, Janusz Cisek, Helena Malanowska, Tadeusz Rawski, Stanisław Sokół, Waldemar Strzałkowski, Tadeusz Wawrzyński, Warszawa 1996,

3) Jolanta Załęczny, „Wydarzenia wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku na terenie ówczesnego powiatu warszawskiego”, Muzeum Niepodległości w Warszawie, „Niepodległość i Pamięć”, Nr 32, 2010,

4) „Kurjer Warszawski”, wydanie wieczorne, nr 206 z 27 lipca 1920 r.,

5) Jolanta Załęczny, Powiat warszawski w latach II Rzeczypospolitej, Warszawa, 2015,

6) „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, wydanie nr 213 z 5 sierpnia 1920 r.,

7) Ewa Sośnicka-Wojciechowska, artykuł pt. „Warszawiacy nie zawiedli”, „Stolica”, nr 7-8 (2220-21), lipiec-sierpień 2010,

8) Internet, portal „Szukaj w Archiwach, strona: https://szukajwarchiwach.pl,

9) Internet, portal :JPilsudski.org”, strona: https://jpilsudski.org,

10) Por. Leon Radwański, „Zarys Historji Wojennej Pułków Polskich 1918-1920. 62 Pułk Piechoty – Zarys Historji Wojennej 62-go Pułku Piechoty Wielkopolskiej”, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1929,

11) „Głos z Powiatów Województwa Warszawskiego”, 1938 r., rok IX, nr 9, str. 5,

12) akta Gminy Jeziorna z zasobów Archiwum Państwowego w Warszawie – Oddział w Grodzisku Mazowieckim.

 

Przeczytaj również:

Free Joomla! templates by Engine Templates